Warszawikia

CZYTAJ WIĘCEJ

Warszawikia
(Dodawanie kategorii)
Znacznik: categoryselect
Nie podano opisu zmian
 
Linia 35: Linia 35:
 
::''To nasza krew i czyjeś łzy.''
 
::''To nasza krew i czyjeś łzy.''
 
[[Kategoria:Mokotów]]
 
[[Kategoria:Mokotów]]
[[Kategoria:Powstanie warszawskie]]
+
[[Kategoria:Powstanie Warszawskie]]
 
[[Kategoria:Utwory muzyczne]]
 
[[Kategoria:Utwory muzyczne]]
 
[[Kategoria:II wojna światowa]]
 
[[Kategoria:II wojna światowa]]

Aktualna wersja na dzień 15:10, 5 maj 2020

Mokotow golebnik

"Gołębnik" z którego codziennie o 17.00 jest odgrywany Marsz Mokotowa

Golebnik (Pulawska, tablica, Marsz Mokotowa)

Tablica pamiątkowa na Gołębniku

Marsz Mokotowa - pieśń powstała 20 sierpnia 1944 roku podczas powstania warszawskiego, jest nieformalnym hymnem dzielnicy Mokotów. Obecnie jest to też hymn Hufca ZHP Warszawa Mokotów im. Szarych Szeregów. Muzykę do słów Mirosława "Karnisz" Jezierskiego napisał Jan Markowski, żołnierze z kompanii saperów pułku AK "Baszta" z Mokotowa.

Od 1969 roku rozbrzmiewa codziennie o godzinie 17.00 (na pamiątkę godziny "W" - czyli wybuchu powstania warszawskiego) z wieży zegarowej "Domku Gotyckiego" ("Gołębnika"), stojącego przy ulicy Puławskiej 59.

Słowa[]

Nie grają nam surmy bojowe i werble do szturmu nie warczą,
Nam przecież te noce sierpniowe i prężne ramiona wystarczą.
Niech płynie piosenka z barykad, wśród bloków, zaułków, ogrodów,
Z chłopcami niech idzie na wypad, pod rękę przez cały Mokotów.
Ten pierwszy marsz ma dziwną moc,
Tak w piersiach gra, aż braknie tchu.
Czy słońca żar, czy chłodna noc,
Prowadzi nas pod ogniem z luf.
Ten pierwszy marsz, to właśnie zew,
Niech brzmi i trwa przy huku dział.
Batalion gdzieś rozpoczął szturm,
Spłynęła łza i pierwszy strzał.
Niech wiatr ją poniesie do miasta, jak żagiew płonącą i krwawą,
Niech w górze zawiśnie na gwiazdach, czy słyszysz płonąca Warszawo?
Niech zabrzmi w uliczkach znajomych, w Alejach, gdzie bzy już nie kwitną,
Gdzie w twierdze zmieniły się domy, a serca z zapału nie stygną.
Ten pierwszy marsz ma dziwną moc,
Tak w piersiach gra, aż braknie tchu.
Czy słońca żar, czy chłodna noc,
Prowadzi nas pod ogniem z luf.
Ten pierwszy marsz niech dzień po dniu
W poszumie drzew i w sercach drży,
Bez próżnych skarg i zbędnych słów,
To nasza krew i czyjeś łzy.